W metodzie "Porozumienia Bez Przemocy" Marshalla Rosenberga mówimy, że za każdym zachowaniem, za każdym słowem stoi próba zaspokojenia potrzeb.
W chwilach, gdy moje, mamy nastolatki, emocje sięgają zenitu czasem o tym zapominam, a chcę stale o tym pamiętać. Gdy patrzę na moje dorastające dziecko przez pryzmat potrzeb, tego co w danej chwili jest dla niej ważne, moje serce uspokaja się. Znikają myśli: "ona mnie testuje", "muszę być konsekwentna", "ona zrobi wszystko, by osiągnać swój cel" a widzę młodego człowieka, trochę pogubionego, trochę sfrustrowanego, który chce mi powiedzieć o czymś naprawdę dla niego ważnym i traci zaufanie, że jak powie to "normalnie", to przekaz dotrze.
I z tej desperacji sięga po mocne (nieraz za mocne dla mnie) słowa czy działania. I tu pojawia się cały kłopot czy wyzwanie, bo moja skłonność do współpracy nieraz maleje do zera po takich słowach czy działaniach. A ja chcę patrzeć na moje dziecko, mojego kochanego nastolatka przez pryzmat potrzeb. Chcę nie brać jej słów do siebie i chcę móc widzieć, jak bardzo coś jest dla niej ważne.
Jednocześnie chcę też zadbać o siebie, chcę otwarcie powiedzieć, że te słowa są dla mnie trudne i choć wiem, że są piękne, ważne potrzeby za nimi, to nadal dużo wysiłku mnie kosztuje, by to piękno tam dostrzec. Chcę też autentycznie wyrazić się, jak bardzo zależy mi, byśmy w domu mówili do siebie z łagodnością, byśmy widzieli swoje intencje a nie oceniali siebie czy uogólniali.
Chciałabym, by nastolatki pamiętały, wiedziały i rozumiały, iż to, że nie zgadzamy się na coś jako rodzice nie znaczy, że nam na nich nie zależy! Wręcz przeciwnie, nie zgadzamy się, bo są dla nas ważne. Bo chcemy o nie zadbać i zatroszczyć się!
A jak takie patrzenie przez pryzmat potrzeb mogłoby wyglądać w praktyce?
______________________________________________________________
Nastolatek mówi: “Nie chcę z Tobą rozmawiać! Zostaw mnie w spokoju!!”
A ja, jako rodzic chcę słyszeć: "To co się teraz dzieje jest dla mnie trudne, a może i za trudne. Gubię się i mam w sobie dużo złości, z którą sobie nie radzę. Potrzebuję czasu, by pobyć sam!"
______________________________________________________________
Nastolatek mówi: "Nie mam już do ciebie mamo siły, inne mamy to jakoś pozwalają swoim dzieciom na…"
A ja, jako rodzic chcę słyszeć: "Mamo proszę zrozum moją perspektywę. Ta sprawa jest dla mnie ważna. Potrzebuję zrozumienia i zaufania."
______________________________________________________________
Nastolatek mówi: "To jest denne! Wy jesteście z innej epoki!"
A ja, jako rodzic chcę słyszeć: "We mnie jest mnóstwo zadziwienia. Moja rzeczywistość, to co cenię i lubię, nie przystaje do tego, co wy lubicie. Gdy mówicie mi, co myślicie o social media itp, czuję złość, bo potrzebuję zrozumienia i potrzebuję obcować z ludźmi, którzy widzą i rozumieją na świat tak samo jak ja".
______________________________________________________________
Gdy patrzę na nastolatka przez pryzmat potrzeb, uspokajam się i wracam do siebie, tzn. przerywam spiralę mojej wewnętrznej złości, ocen i nawiązuję kontakt ze sobą. Mogę wtedy zapytać siebie:
- Co teraz czuje? Jak reaguje w tej sytuacji moje ciało?
- Co teraz jest dla mnie ważne? Za czym tęsknię? Czego potrzebuję?
Gdy słyszę słowa niezgody czy obwiniania ze strony nastolatka, czuję nieraz zmęczenie, nieraz złość, nieraz bezsilność. Moje uczucia przypominają mi, jak bardzo chcę kontaktu i budowania wzajemnego porozumienia, a jednocześnie, jak TĘSKNIĘ ZA ŁATWOŚCIĄ W KONTAKCIE. I wtedy z czułością i troską otulam nie tylko nastolatka, lecz również siebie. Nasze emocje widzę wtedy jako dar i świętuję, że uczymy się siebie niemal każdego dnia na nowo. I choć czasem to, co między nami się dzieje jest zbyt gwałtowne, to jednak jest to dla mnie informacja, że dla nas obu jest to ważne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz