wtorek, 31 października 2023

Znieczulić się, udusić go czy zaszantażować? Do czego sięgamy z bezsilności

Szantaż. Obserwowałam ostatnio jak się we mnie buduje. Zaczęło się od frustracji, bo nie wydarzyło się to, na co jesteśmy z synem umówieni i co dla mnie ważne. Nie pierwszy raz się nie wydarzyło. A niby rozumie, dlaczego się wkurzam i nalegam. Że chodzi o ład, który daje mi wewnętrzny spokój oraz odpowiedzialność. Ja też rozumiem, dlaczego to się nie dzieje wtedy, kiedy moim zdaniem powinno. Wiem lub domyślam się, że syna zajmuje coś, co jest dla niego w danym momencie ważne i chce wolności w decydowaniu kiedy co zrobi (tutaj posprząta po robieniu sobie jedzenia). To, że rozumiem nie powoduje, że mi to nie przeszkadza. I tym razem nawet nie to, że po raz kolejny nie posprzątał, tylko, że nie słyszy, że to dla mnie ważne i nie robi tego, pomimo wielokrotnych upomnień i rozmów na ten temat. Więc interpretuję to, co się dzieję jako “olewanie” i daję temu wyraz. A on nie rozumie “o co znów mi chodzi” i ma mi za złe, że “się czepiam i nie daję żyć”. A ja nie mogę żyć z tym, jak jest i już nie mam pomysłu, jak uzyskać to, na czym mi zależy. 


Pojawia się frustracja, bezsilność i narastająca złość. Determinacja, żeby to uzyskać. I impuls, żeby wykorzystać swoją władzę i zażądać, z sankcją za niewykonanie. I bardzo, bardzo, bardzo  powstrzymuję się, żeby nie wyrzucić tego z siebie. Bo jestem porwana przez ciało migdałowate i emocje rządzą, a ja nie chcę im oddać całkowitej władzy nade mna, sytuacją czy relacją.



Znany Wam stan? 


Próbuję się zatrzymać, robię kilka głębokich oddechów i sprawdzam, co jest głębiej, co powoduje u mnie aż tak silną reakcję. Chcę być wzięta pod uwagę i mieć poczucie sensu swojego rodzicielstwa - widzieć, że moje starania by uwrażliwiać dzieci na innych, rozwijać w nich empatię i współodpowiedzialność przynoszą owoce. Jest to głębokie, a w wierzchniej warstwie chodzi o posprzątanie na szafce po robieniu śniadania. 

 

Bezsilność jest trudna do zniesienia i do pomieszczania w sobie. Pozbawia nas mocy, sprawczości, energii. Zabiera nam poczucie wpływu.

W relacji z nastolatkiem może być trudnym doświadczeniem i dla nas rodziców, i dla młodych dorosłych. 

Choć jest według nas normalnym elementem codzienności i informuje o ważnych niezaspokojonych potrzebach, to trudno z nią być, trudno ja przyjąć i uznać. Szczególnie w świecie, który uznaje działanie, robienie i rozwiązywanie problemów, a nie bycie i doświadczanie tego, co jest. I zwłaszcza wtedy, gdy jesteśmy w swoich codziennych zadaniach, w pośpiechu, pod presją. 

Nie uczono nas raczej w szkole radzenia sobie ze swoimi emocjami i jeśli nie mieliśmy szczęścia żyć w rodzinie, w której umiano się z nimi obchodzić i je regulować, to nie wiemy, że da się i tą emocję jakoś obsłużyć czy zaopiekować.

Ponadto bezsilność ma złą sławę - kojarzy się powszechnie ze słabością i nieudacznictwem. Więc nic dziwnego, że nie chcemy jej doświadczać i do niej przyznawać.


Może być nawet trudno ją w sobie rozpoznać - domieszana do frustracji wzbudza złość, nieraz objawia się poprzez wstyd. 


Chcemy więc się dzisiaj przyjrzeć, o czym tak naprawdę może być bezsilność dorosłego, jakie może przybierać formy i jak możemy sobie z nią radzić. 


Okres dorastania to czas, w którym nastolatki intensywnie dążą do uzyskania niezależności od rodziców. To naturalna część procesu dorastania. Jako dzieci są od nas w pełni zależne i potrzebują się w ramach dojrzewania wyodrębnić i uniezależnić, aby móc wyfrunąć z gniazda i rozpocząć swoje samodzielne dorosłe życie. Bezsilność rodziców może wynikać z faktu, że nastolatki zaczynają sięgać z całą mocą w ramach tego procesu po swoją autonomię, formułować własne poglądy i podejmować własne decyzje, a rodzice tracą stopniowo kontrolę nad ich życiem, tracą na nich wpływ, który wcześniej był w dużej mierze oczywisty. To jest istotą tego etapu rozwoju.


Zapraszamy Cię do chwili zatrzymania i refleksji:

  • Czy jako rodzic, opiekun potrzebujesz uznania, jak wiele się zmienia, gdy dziecko zaczyna dorastać i sięga po swoją autonomię i samostanowienie? 

  • Jest dużo nowego i zaskakującego w jego słowach i zachowaniu, stąd trudno o spokój czy zaufanie? 

  • Nie wiadomo jak pomieszczać nierzadki sprzeciw nastolatka i jak reagować, gdy nie dzieje się to, co dotychczas było normą? 

  • Boli Cię, kiedy twoje dziecko się odsuwa i zamyka drzwi do swojego świata? Dezorientuje Cię to i nie wiesz, jak się w tym odnaleźć?

  • A może czujesz napięcie lub gubisz się, bo zależy Ci na bezpieczeństwie Twojego dziecka a sposoby bycia, które wybiera są inne niż te, które do tej pory ustaliliście? 

A gdyby na bezsilność popatrzeć jak na zaproszenie do zatrzymania się i sprawdzenia tego, co w danej chwili jest naprawdę ważne?

Bezsilność jest bardzo ważną informacją o tym, że jakieś kluczowe potrzeby dorosłego w tej relacji nie są zaspokojone, długotrwale lub powtarzalnie. Pokazuje, że sprawdzone czy ustalone sposoby współdziałania przestają działać, że zmienia się rzeczywistość i nie jest to jednorazowa sytuacja, lecz jakiś dłużej powtarzający się wzorzec.

Bezsilność może też być informacją o tym, że dorosły wkłada w tą relację znacznie więcej zasobów i energii niż ma do dyspozycji a dodatkowo nie widzi rezultatów. Być może jest zmęczony, zniechęcony bo próbuje i próbuje dotrzeć do dorastającego dziecka, a nie przynosi to owoców - jakby między nim a nastolatkiem pojawił się jakiś mur, którego nawet nie widzi, a gdy próbuje przebić się przez niego, to tylko doświadcza odbicia się lub potłuczenia i braku kontaktu z osoba po drugiej stronie. 

Sposobów radzenia sobie z bezsilnością czy też unikania  jej doświadczania może być wiele różnych. Przytaczamy poniżej wybrane. Ciekawe jesteśmy, które z nich rozpoznajesz w swoich mechanizmach obronnych.

  1. Agresja. Pojawia się, gdy coś staje nam na drodze lub gdy czujemy się zestresowani czy zagrożeni. Pozwala odreagować stres lub siłą pokonać przeszkodę. Neurobiologicznie akt agresji - czy to w słowie czy w czynie - prowadzi paradoksalnie do niejakiej ulgi czy satysfakcji dzięki uwolnieniu kortyzolu i obniżeniu napięcia. W ten sposób pomaga radzić sobie z frustracją czy chroni przed bezsilnością, jeśli nie mamy dostępu do empatycznego wsparcia czy życzliwej, rezonującej obecności. 

  2. Szantaż. Sięgamy po niego z miejsca frustracji czy podlanej bezsilnością złości, aby odzyskać, nawet jeśli desperacko, sprawczość i wpływ na sytuację czy na wybory dziecka.  

  3. Pretensje, negatywizm, użalanie się, bycie w krzywdzie np. “Ja tyle dla Ciebie robię, żyły sobie wypruwam, a ty mnie olewasz” są kosztownym sposobem wyrażenia swojej narosłej zazywczaj przez lata i w różnych okolicznościach czy kontekstach bezradności. Niestety obciążają dziecko poczuciem winy albo odsuwają je od nas jeszcze bardziej w geście samo-ochrony.

  4. Uciekanie w pracę, w internet czy inne aktywności czy też w używki, alkohol, jedzenie. Kiedy trudno jest pomieścić ciężar i dyskomfort szukamy sposobów na ulgę, na chwilę wytchnienia lub łatwości, nieraz świadomie, a niekiedy nieświadomie. 

  5. Obwinianie siebie. Bezsilność może być pożywką dla naszego wewnętrznego krytyka. Mogą się pojawić słowa typu: “gdybyś wcześniej…”, “trzeba by było…”, “ile razy można”, “jak zwykle jesteś…”. “inni to jakoś umieją się ze swoimi dziećmi dogadać, a ty…”

  6. Pogarda. Pojawia się zdaniem naszej nauczycielki Sarah Peyton z miejsca tzw. ‘martwych stref emocjonalnych’ w naszym wewnętrznym świecie, kiedy żyjemy w otoczeniu, w które nie ma wpisanej empatii czy rezonansu i niesiemy w sobie wiele trudnych czy traumatycznych doświadczeń, którym nikt nie towarzyszył z życzliwym zrozumieniem. Niestety jest bardzo niszcząca dla relacji i układu nerwowego odbiorcy, wzbudza grozę i zamraża.


Jak zatem radzić sobie z bezsilnością skutecznie i bezpiecznie, bez kosztów dla bliskich i dla relacji?

  • Uznaj i przyjmij. Próbuj pomieścić bezsilność w sobie, uznając dobre powody dla jej istnienia. Niełatwe. Szczególnie w lewopółkulowym świecie działania, naprawiania i rozwiązywania. Warto próbować, budząc prawą półkulę, która jest w stanie doświadczać i przeżywać emocje, przepuszczać je przez nasze ciała, aby finalnie nas z nich uwalniać.
    Co to znaczy w praktyce? Zauważ jak oddychasz? Co czujesz w ciele? Może napięcie? Może zapadnięcie? Czy też ciężar na barkach lub ucisk w klatce piersiowej? Może sztywność? A może pustkę? A może coś jeszcze innego? Czy możesz z tym być, nie próbując tego zmieniać czy temu zaprzeczać? Czy możesz przyjąć, że taka emocja czy stan ma sens w tej sytuacji? Czy możesz ją uznać, przyjąć za swoją i uzasadnioną? Przyjąć czy zaakceptować nie znaczy lubić. Jest to akt uznania rzeczywistości, zamiast jej zaprzeczania czy negowania. Pozwala paradoksalnie ją zmieniać, bo nie można zmienić tego, czego istnieniu zaprzeczamy.  

  • Daj sobie empatię. Jeśli to doznanie byłoby emocją, to jaką? Napięciem? Rezygnacją? Niemocą? Wyczerpaniem? Bezradnością?
    Poszukaj, na jakie potrzeby wskazuje  – co jest dla ciebie ważne, czego pragniesz, za czym tęsknisz? Może to być potrzeba kontaktu, potrzeba bycia widzianym i uwzględnianym, może chodzić o wzajemność albo o dotrzymywanie ustaleń, a być może chciał(a)byś potwierdzenia, że poprzez swoje działania przyczyniasz się do wychowania zaradnego i empatycznego młodego człowieka. 

  • Zatrzymaj się i wsłuchaj: O czym ci mówi twoja bezsilność, na co chce zwrócić uwagę? Emocje (jak posłańcy z wiadomością) stoją u naszych drzwi i pukają dopóty, dopóki ich nie wpuścimy i nie odbierzemy przekazu, który dla nas mają. Czy chce Ci pokazać, że metody, które stosujesz nie działają i naprawdę nie ma szans na dogadanie czy współpracę bez sięgnięcia po coś zupełnie innego, być może jeszcze ci nieznanego? Czy daje Ci do zrozumienia, że potrzebujesz się wesprzeć, poszukać gdzieś pomocy albo inspiracji? A może podpowiada, że czas podzielić się odpowiedzialnością? Lub też pokazuje, że dajesz w tej relacji więcej niż masz, jesteś w nierównowadze i nadmiernie się rozciągasz czy przekraczasz - uświadamia, że czas zaznaczyć granice, wyrazić niezgodę czy złość?
    Budowanie kontaktu ze soba to nie luksus na czas urlopu, zimowe wieczory czy starość. Według nas to konieczność - jak tlen, potrzebne jest każdego dnia, by móc lepiej siebie rozumieć, pomieszczać w sobie i regulować oraz z miejsca równowagi świadomie wybierać swoje reakcje i zachowania.

  • Sięgnij po wsparcie kogoś, kto może Ci potowarzyszyć w tej bezsilności, z życzliwością, cierpliwością i zrozumieniem. Tyle, ile będzie trzeba. Bez radzenia czy proponowania rozwiązań, które rzadko są naprawde adekwatne, a zazwyczaj wzbudzają opór.  

  • Wyposaż się w zasoby, które pomogą Ci radzić sobie w tym pełnym zmian i wyzwań czasie dorastania dziecka. Warsztaty, kręgi i grupy wsparcia to przestrzeń do nauki, wymiany myśli i wzajemnego wspierania się w gronie rodziców nastolatków. Pomagają przejść przez okres dojrzewania dzieci z większym spokojem, odpornością i większą pojemnością na to, co trudne czy szokujące. Pomagają rozwinąć nowe kompetencje, czy to dostrajania się i rozumienia swoich zmieniających się dzieci, czy regulowania emocji swoich i dziecka, czy też skuteczniejszego zaznaczania granic i komunikowania się w sposób zwiększający szansę na porozumienie. Oferują też wsparcie i zrozumienie ludzi mierzących się z podobnymi wyzwaniami. To pozwala poczuć wspólnotę doświadczeń, daje możliwość bycia wysłuchanym z empatią - bez rad, krytyki i pouczania. W rezultacie zapewnia większy spokój, przekłada się na poczucie sprawczości i wpływu.


    Zapraszamy do takiej przestrzeni wymiany, rozwoju i wsparcia w ramach programu "Akademia Rodzica: Dorastać z nastolatkiem". Ruszamy 22 listopada. Więcej o programie tutaj: http://dorastacznastolatkiem.blogspot.com/p/warsztaty-i-grupy-wsparcia.html

środa, 10 listopada 2021

Czym jest bunt nastolatka?

Słowo najbardziej kojarzone się z nastolatkami to bunt. Słyszymy i czytamy o nim jak tylko nasze dziecko pojawi się na świecie, krąży nad nami ta perspektywa jak złowieszcze stado wron na długo przed tym, kiedy stanie się ono nastolatkiem. Dla wielu z nas działa więc jak samospełniające się proroctwo – rzeczywiście bunt przychodzi wraz z dorastaniem dziecka.

Jak się objawia?

Nastolatek „nie robi tego, co do niego należy”, nie reaguje na prośby, kwestionuje to, co mówią rodzice czy nauczyciele, przestaje się uczyć, „awanturuje się z byle powodu”, zatrzaskuje drzwi przed nosem, nie wraca do domu o umówionej godzinie, przestaje z nami rozmawiać … można by długo wymieniać.

Generalnie chodzi o to, że dziecko przestaje robić to, co my dorośli mówimy, czy to, co robiło dotychczas bez większych problemów. Pojawiają się też nieakceptowalne odzywki i zachowania.

 

Jest to dla nas nowe i trudne, bywa szokujące. Uruchamia wiele emocji. Pojawia się frustracja, złość, oburzenie. Często dezorientacja. Jeśli takich zachowań jest więcej, to dochodzi bezradność i przestrach, wydaje nam się, że grunt nam się usuwa pod nogami, przestajemy mieć wpływ na swoje dziecko. Trudno nam zrozumieć, co się stało z naszą pociechą, która jeszcze do niedawna nie stwarzała większych albo żadnych problemów. Wiele z nas się obwinia, że źle wychowało, czy że coś przeoczyło.


Tymczasem to, co dla nas ciężkie i bolesne jest koniecznym etapem dorastania. 

Bunt jest wyrazem rosnącej podmiotowości i autonomii młodego człowieka.

Żeby dziecko mogło przejść od dzieciństwa do dorosłości musi się od nas wyodrębnić, przygotować do opuszczenia kiedyś rodzinnego gniazda. Potrzebuje przejąć za siebie odpowiedzialność, nauczyć się samo decydować o sobie i swoim życiu.  Dlatego dorastanie to czas weryfikowania nas rodziców, sprawdzania naszych wartości, ich adekwatności, ale też naszej spójności między tym, co głosimy a tym, co robimy. W efekcie dorastający młody człowiek wybierze z rodzinnego systemu wartości, to co ma dla niego największy sens, a resztę sam wypracuje lub przejmie od rówieśników, którzy stają się teraz dla niego główną grupą odniesienia.



Nastolatki dążąc do samostanowienia i samosterowności buntują się przeciwko naszym próbom kontroli i podporządkowania ich swojej woli. 

Mówiąc „Nie” nakazom, sprawdzaniu czy wypytywaniu, mówią jednocześnie „Tak” potrzebie autonomii, zaufania do nich i ich kompetencji.

Buntując się, stają za ważnymi, rosnącymi teraz dla nich na znaczeniu potrzebami, a sprzeciwiają zachowaniom, które je naruszają.



Stąd też bunt nie pojawia się zawsze jako towarzysz dojrzewania. Jeśli nastolatki czują się widziane i brane pod uwagę ze swoimi potrzebami, jeśli ich dążenie do samostanowienia, poważnego traktowania i partnerskich relacji jest przyjmowane, wtedy mają mniej powodów do buntu.

 

Trenerka Porozumienia Bez Przemocy (ang. NVC) i nasza nauczycielka, Miki Kashtan opowiadała na warsztatach, że kiedy jej siostrzeniec w nastoletnim wieku został zapytany przez kogoś, dlaczego się nie buntuje, odpowiedział, że nie ma przeciwko czemu. Jego potrzeby były rozumiane i brane przez rodziców pod uwagę.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, szczególnie jak tyle się zmienia i do tego dochodzi jeszcze intensywna emocjonalność, zmienność nastrojów i wybuchowość naszych nastoletnich dzieci.


Aby móc ich widzieć i rozumieć w tym burzliwym czasie, móc im towarzyszyć z empatią i wsparciem w przemianach, przez które przechodzą, sami potrzebujemy być widziani i rozumiani w tym, czego doświadczamy. A to niełatwy i bardzo nieoczywisty czas i nowe, często zaskakujące doświadczenia.

 

Stąd tak ważne, aby sięgać po wiedzę i wsparcie, dawać sobie empatię i prosić o nią. Z naszego doświadczenia, bezcenne są także okazje do wymiany z innymi rodzicami nastolatków, bo przeżywają oni podobne sytuacje i mogą podzielić się tym, co w ich relacjach z młodymi się sprawdza.

Zapraszamy do takiej okazji i doświadczenia poczucia wspólnoty już na najbliższej, zimowej edycji warsztatów „Dorastać z nastolatkiem”, która odbędzie się 24-25 stycznia w trybie online.  Poza tym będzie to też szansa by dowiedzieć się więcej o rosnących w tym okresie na znaczeniu potrzebach nastolatków, o zachodzących w nich przemianach rozwojowych, przebudowie mózgu oraz o tym, jak to się przejawia na co dzień i jak można sobie z tym radzić.


Jeśli jesteś zainteresowana/y warsztatami "Dorastać z nastolatkiem" 24-25.01.2022, zarejestruj się tutaj. 

wtorek, 16 marca 2021

Kiedy próba rozmowy nie ma szans zadziałać

    Od jakiegoś czasu uwiera nas myśl, czy też konstatacja dotycząca naszych (i nie tylko naszych) nawoływań do kontaktu, rozmowy czy dialogu. Zdałyśmy sobie dobitnie sprawę, że to jest taki sam zabójca empatii/kontaktu, jak każde inne pouczanie czy dawanie rad i taką samą frustrację czy złość wywołuje zapewne u dużej części rodziców nastolatków, którzy to słyszą lub czytają. Bo przecież trudności w relacjach z młodymi nie wynikają z tego, że nie chcemy z nimi rozmawiać, tylko z tego, że ta rozmowa jest trudna lub wręcz niemożliwa.  

Przypominamy sobie i przywołujemy z bardzo bieżących sytuacji te doświadczenia, kiedy pomimo ogromnych chęci i pragnienia bycia w kontakcie, spotkałyśmy się ze ścianą.

Chcemy więc dzisiaj w tym temacie napisać słów kilka z intencją uznania wszystkich trudnych emocji i stanów, które pojawiają się w odpowiedzi na zachęty czy zalecenia: „Rozmawiaj”, „Bądź w kontakcie”, „Nawiąż dialog”.

A jest tego trochę…




 

Czy chciał(a)byś uznania jak bolesne jest, kiedy pomimo wielu prób czy głębokiego pragnienia, nawiązanie głębokiego kontaktu w rozmowie jest niemożliwe? Jak uwiera tęsknota za nitką łączącą z tym drugim, której nie daje się utkać?

 

Chciał(a)byś, by ktokolwiek rozumiał jak ciąży zimne milczenie, które nie wiadomo jak rozbroić? I jakim ciosem w serce jest każde nienawistne spojrzenie czy słowo pogardy ze strony dziecka?

 

Chciał(a)byś uznania, ile wysiłku kosztuje, aby się przemóc i chcieć rozmawiać wtedy, gdy nie ma zaufania, że Twoje intencje zostaną właściwie odebrane i docenione? 

 

Czy nie przyjąłbyś z ulgą, gdyby ktokolwiek wiedział i rozumiał, jak to jest, kiedy starasz się, pomimo, że nie masz siły i boisz się, że w odpowiedzi usłyszysz znowu coś raniącego? I jak bardzo boli, kiedy te słowa krytyki czy oskarżenia padają, bo tak bardzo liczysz na bycie widzianą/ym w tych staraniach? 

 

Czy nie byłoby cudownie, gdyby Ci wszyscy ludzie, którzy zajmują się pomaganiem wiedzieli, ile bezradności i rozpaczy kryje się za tymi próbami? Gdyby okazali tak potrzebne zrozumienie i zainteresowanie tym, co konkretnie jest problemem? Wejrzeli z ciekawością do Twojego świata, by wysłuchać i otoczyć ramieniem?

 

Czy chciał(a)byś uznania dla przerażenia i szoku, jakim jest usłyszeć w odpowiedzi na poszukiwanie pomocy w krytycznej sytuacji, że trzeba więcej rozmawiać? J jak bardzo to dobija i odbiera nadzieję na skuteczną pomoc?

 

Czy marzy Ci się posiadanie czarodziejskiego płaszcza, którym mógł(a)byś się otulać w trudnych momentach, by Twoje ciało poczuło ciepło, relaks, rozluźnienie, choćby na kilka chwil?

 

Czy chciał(a)byś by było widziane, ile z siebie dajesz, jak wiele razy upadasz i podnosisz się, nawet jak jeszcze nie widać rezultatów? By Twój wysiłek, determinacja, energetyczny wkład były choćby na chwilę dostrzeżone?

 

I czy chciał(a)byś uznania, jak bardzo każda porażka w próbie dogadania się dotyka poczucia winy lub wstydu?

 

A gdyby tak przestać na chwilę starać się rozwiązać problem z nastolatkiem i dać sobie uwagę i serdeczną troskę?

Gdyby uznać, że nic dziwnego, że jest trudno, skoro nikt nie nauczył i nie powiedział, jak to będzie, gdy dziecko zacznie dorastać i jak do tego podejść?

I gdyby dostrzec bez cienia winy czy wstydu, że to, co się dzieje między Tobą i dzieckiem jest nowe i inne niż dotąd, więc nic dziwnego, że czujesz się pomieszany/a i wystraszony/a? Oczywiście, że to burzy porządek i wybija z rytmu. 

Gdyby pobyć, na razie bez intencji zmiany i bez żadnego oceniania siebie czy drugiego, za to z akceptacją i ciepłem w sercu z tymi wszystkimi momentami niewiedzy, zagubienia, bezsilności, a także wkurzenia i frustracji? Uznać, że choć część serca marzy za kontaktem, to na ten moment, tu i teraz, jest jak jest? 

 

    Tak blisko jest nam w sercach do nas – rodziców nastolatków, szukających najlepszej na dany moment dostępnej drogi do siebie i swojego dziecka. Czasem to, co jest w zasięgu to zamknięcie oczu na chwilę, czasem oddech, czasem poszukanie kogoś, kto z nami w milczeniu posiedzi. A innym razem może uda nam się dać sobie odrobinę empatii, zrozumienie i uznanie, że to, jak sobie radzimy z tym, z czym się mierzymy jest ok na ten moment, jest wystarczająco dobre. Nawet, jeśli chcielibyśmy by było inne. Bo gdyby mogło być inne, to by było.

 

A gdyby tak, gdzieś w tajemnej pieczarze serca odnaleźć „Podręcznik obsługi nastolatka - z miłością”, który od wieków jest przekazywany z troską i uwagą z pokolenia na pokolenie? Aktualizowany i wzbogacany w mądrość i doświadczenia przez kolejne pokolenia rodziców?

 

Albo gdyby tak wrócić wspomnieniem do swoich nastoletnich czasów, przywołać siebie z tamtego okresu i przypomnieć sobie, jak wtedy doświadczałe/aś świata? Co miało dla ciebie sens z tego, co robili dorośli? Co do Ciebie przemawiało, co wspierało?

 

Czy coś się pojawia jasno i wyraźnie? Daje inspiracje?

Co chcesz z tego zabrać do dzisiaj, do relacji ze swoim nastolatkiem?

Mając z tym połączenie, co jeszcze dzisiaj zrobił(a)byś inaczej?



Już całkiem niebawem bo 24-25.01.2022 zapraszamy na nasze  flagowe warsztaty "Dorastać z nastolatkiem" w wersji online a na nim szansa na otoczenie się wzajemnie empatią i uznaniem, spojrzenie na wyzwania dorastania z trochę innej perspektywy, rzucenie światła na zmieniającą się rolę rodzica dorastającego dziecka. Tradycyjnie podzielimy się najnowszą wiedzą z neurobiologii interpersonalnej, pokażemy wpływ doświadczeń w relacji na psychikę i dobrostan bazując na teorii więzi oraz będziemy rozwijać nowe podejście i nowe nawyki komunikacyjne w oparciu o Porozumienie bez Przemocy (ang. Nonviolent Communication). Zapraszamy!


Zapisy poprzez naszego bloga: tutaj



 

piątek, 5 lutego 2021

Dlaczego nastolatkom jest teraz tak trudno i jak im pomóc?

 Lockdown zaskoczył wszystkich. Po chwili pierwszego szoku rzeczywistość zaczynała się powoli układać, a wszyscy wyczekiwaliśmy końca zawirowań. Każdy w duchu myślał: „Aby do świat wielkanocnych”, potem „Oby do wakacji”, a następnie „Oby już skończył się ten 2020”. A teraz mamy luty 2021 i nadal świat znacznej części ludzi wygląda inaczej niż przed lockdownem: praca i nauka online, zamknięcie wielu obszarów życia społecznego, przedłużające się obostrzenia, maseczki. Większość z nas ma już naprawdę dość ograniczeń i tęskni za „normalnością”. Tylko pytanie co będzie tą normalnością po pandemii? –  na te odpowiedzi przyjdzie jeszcze czas. Teraz potrzebujemy radzić sobie z tym, co jest. Nastolatkom lockdown doskwiera z wielu powodów dużo bardziej. Dlaczego?

 

·                Rosnące zaangażowanie społeczne I kontakty z rówieśnikami to jeden z czterech głownych atrybutów nastoletniego umysłu. Potrzebują spotykać się z przyjaciółmi i znajomymi, żeby żyć. Trochę to jest przejaskrawienie, ale zawiera dużo prawdy. To czas intensywnego rozwoju osobowości i tożsamości. Potrzebują grupy dla potwierdzania siebie i swoich wyborów, omawiania dylematów, czerpania inspiracji. Do nich jest im teraz dużo bliżej, niż do rodziców, którzy nadal są ważni, ale to z rówieśnikami potrzebują budować teraz relacje, bo z nimi głównie będą budować swoje dorosłe życie w różnych rolach. To oni są teraz Ci „swoi”, którzy lepiej rozumieją, co się z nimi dzieje, są w stanie wybaczyć nerwowość, pocieszyć. Szczególnie wtedy, kiedy w tych domowych relacjach iskrzy i tam trudno o zrozumienie i wsparcie. 

·                Dorastanie to bowiem wyodrębnianie się od nas rodziców, weryfikowanie oraz poddawania krytyce tego, co mówimy i co robimy – to generuje konflikty i awantury na styku nastolatek-rodzice. Jeśli dziecko spędza głównie czas w  towarzystwie rodziców i nie ma odskoczni w postaci spotkań z równieśnikami, to coraz częściej może iskrzyć na linii nastolatek-pozostali domownicy. Co więcej, emocje nie wyładowane i nie zwentylowane, eskalują się.

·                Jeśli nam, dorosłym jest trudno utrzymać teraz w tych warunkach emocje na wodzy i jesteśmy często przytłoczeni, sfrustrowani i zmęczeni, a przez to reaktywni, to nastolatkom jest o tyle trudniej, że oni doświadczają intensywności emocjonalnej po raz pierwszy w swoim młodym życiu. Bardziej czują niż myślą, Można powiedzieć, że czują i doświadczają wszystkiego kilkukrotnie silniej z powodunadaktywności ciała migdałowatego I układu limbicznego, które nie są przeciwważone czy regulowane przez rozwijającą się dopiero korę przedczołową. Stąd często się czują zagubieni i zdezorientowani ilością i zmiennością emocji, reagują w sposób nieprzewidywalny i wybuchają (jeśli jest w domu zgoda na wyrażanie złości) albo zamykają się szczelnie i na długo w sobie (jeśli takiego przyzwolenia nie ma).  Samoświadomość i umiejętność samo-regulacji, za które odpowiada nasza wykonawcza część mózgu dopiero się rozwijają, więc nasze dorastające dzieci porzebują innych, aby pomóc im się uspokoić wrócić do równowagi. A sami o tym nie wiedzą lub po tą pomoc nie sięgają, więc się męczą w swoich pokojach jak lwy w klatce.






·                Dorastanie to czas bardzo intensywnego rozwoju i wzrostu całego organizmu oraz przebudowy mózgu, przemiany te pochłaniają bardzo dużo energii. To tak, jakby ich organizm był teraz cały czas w ciężkiej i wymagającej pracy, nawet jeśli fizycznie niewiele robi. Młodzi potrzebują więc dużoodpoczynku, regeneracji i ruchu na świeżym powietrzu, aby te procesy przebiegały harmonijnie.

 

„Czuję jakby mi ktoś odłączył wszystkie baterie, również te zapasowe!” – powiedział ostatnio nastolatek, którego kilka miesięcy nie widziałam, gdy zapytałam, co u niego. W rozmowie wyszło, jak bardzo tęskni za prostymi, ale jakże ważnym z punktu widzenia okresu dorastania aspektami życia - za wspólnymi dojazdami z kumplami do szkoły, za lodami po szkole jedzonymi w parku, za różnymi sytuacjami, gdzie wspólnie z kolegami i koleżankami mógł się pośmiać: z gonieniem autobusu, draką ze schowania kredy nielubianej nauczycielce, czy przepychaniem się na ławkach na korytarzu w czasie przerw. Opisane przez niego momenty były sposobnościami do spontanicznej zabawy, do bycia z kolegami i koleżankami oraz budowania swojego grona wsparcia.





 

Jak więc możemy wspierać nasze nastoletnie dzieci w tym ultra-trudnym czasie?

 

·      Przede wszystkim okazując zrozumienie dla tego, co się z nimi dzieje. Bardzo dużo zrozumienia i cierpliwości. Także interesowanie się tym, co u nich i jak się mają. Takie towarzyszenie z ciekawością jest bardzo dużym wsparciem w trudnych doświadczeniach i często wystarcza, aby przez nie ze spokojem przejść. Nic tak nam bowiem nie ciąży jak osamotnienie.

 

·      Wspierając ich w regulacji emocji poprzez rozmowę i nazywanie tego, co doświadczają, nazywanie emocji i potrzeb. Badania neuropsychologów pokazują, że już samo nazywanie emocji o 50% uspokaja nasz układ limbiczny i wycisza. To mogą być słowa w stylu „Jesteś przygnębiony bo naprawdę miałeś nadzieje, że przełożą Wam ten sprawdzian na przyszły tydzień i będzie trochę luzu?”, albo „Masz już naprawdę dość siedzenia kolejny dzień przed komputerem, chciałabyś odmiany? normalnych spotkań?”

 

·      Jeśli nam samym nie jest łatwo rozpoznawać i nazywać emocje, to wystarczy być z nimi w najlepszy, dostępny nam sposób. Wybrać się razem na spacer w ciszy, pograć w szachy czy planszówki, zaproponować wspólne oglądanie filmu czy zrobienie czegoś do jedzenia.

 

·      Namawiajcie młodych na spotykanie się z przyjaciółmi i znajomymi na zewnątrz, na wychodzenie z domu, na poruszanie się w gronie znajomych. Ostatnio widziałam grupę roześmianych nastolatków na ślizgawce w lesie Kabackim. Mieli świetną zabawę i wspólnie spędzali razem czas, w ruchu i zabawie, jednocześnie z uważnością na dystans. 


W okresie dorastania nastolatki nadal bardzo potrzebują nas dorosłych. Potrzebują towarzyszy gotowych wysłuchać tego co w ich serduchach bije. Potrzebują kogoś, kto jest przy nich bez względu na wszystko - kogoś kto nie powie „Nie przesadzaj!”, „To przecież nie jest powód do smutku”, „Weź się w garść”, lecz będzie towarzyszył w tym czego doświadczają, a w odpowiednim momencie wesprze w szukaniu swojego, własnego sposobu na zadbanie o potrzeby. W czasie lockdownu, kiedy cześć młodych ludzi mocniej niż zwykle doświadcza braku nadziei, zniechęcenia, rezygnacji potrzebują kogoś kto zaprosi, z uważnością i troską, do sprawdzania nowych sposobów dbania o to, co ważne. Dawne sposoby dbania o ruch, relacje, aktywny odpoczynek na razie nie działają. Dlatego tworząc dla młodych bezpieczną przestrzeń przyglądania się emocjom, możemy pomóc im połączyć się na nowo z nadzieją, a dzięki kreatywności czy gotowości do eksperymentowania zacząć z młodymi tworzyć nową rzeczywistość w czasach przedłużających się zawirowań.



Więcej wiedzy na temat specyfiki wieku dorastania i naszej zmieniającej się roli rodzica oraz możliwość poznania i poćwiczenia umiejętności wspierających budowanie relacji z nastolatkami już na najbliższej edycji warsztatów DORASTAĆ Z NASTOLATKIEM 13-14 kwietnia 2021. Będziemy się dzielić wiedzą za zakresu psychologii rozwojowej i neurobiologii (zmiany w mózgach nastolatków i ich konsekwencje dla budowania relacji), teorii przywiązania oraz sprawdzonymi narzędziami Porozumienia bez Przemocy. Serdecznie zapraszamy!


Zapisy poprzez naszego bloga: tutaj


poniedziałek, 21 września 2020

Dlaczego młodzi nie chcą z nami rozmawiać?

 Autor: Aneta Stępień-Proszewska


W relacjach z naszymi dorastającymi dziećmi są i takie, trudniejsze dni: Nastolatek wchodzi do domu. Rzuca w kąt plecak. Nie ma śmiechów, nie ma jazgotu jak za dawnych lat. Mija nas i idzie do swojego pokoju. Długo oglądasz zamknięte drzwi. Albo pojawia się zamyślony, zadajesz pytanie i jest cisza. Albo „Ok” czy „W porzo”. I tyle.

 Znasz to poczucie niepewności, niepokoju, czy zniecierpliwienia i tęsknotę za spontanicznym, jakby bezwysiłkowym kontaktem? Za dzieleniem się, za rozmowami, za byciem razem w tu i teraz?

 

W okresie dorastania dziecko nieraz staje się milczące, jakby mniej obecne. Nie tylko samo z siebie niewiele mówi, ale też odpowiada na pytania czy zachęty dorosłych zdawkowo, urwanymi zdaniami czy półsłówkami. Masz nieraz wrażenie, że Twoje słowa wpadają w przepaść. Jeszcze niedawno wiedziała/eś o nim wszystko, a teraz masz poczucie, że nie wiesz nic. Tak, jakby zamknęły się jakieś drzwi do jego świata… Trudno się czegoś dowiedzieć, niełatwo być w kontakcie, niemożliwe staje się usłyszenie jakiejś relacji, czy porozmawianie o czymś do końca, z poczuciem wyczerpania tematu.

 

Powodów tego stanu rzeczy może być wiele. 

Przeczytałam gdzieś, że dobrze przeżyty okres dojrzewania to niepozbawiony dostrzegalnych rezultatów kryzys, który przeorganizowuje relacje między rodzicami a dzieckiem. Wolę myśleć o tym czasie jako o transformacji czy burzliwej fazie przejścia pomiędzy dwoma światami. Bo choć między rodzicami a nastolatkami dochodzi do swego rodzaju osłabienia więzi, to w istocie rzeczy chodzi tutaj o zapotrzebowanie na nowy rodzaj relacji. Jesper Juul mówił, że gdy dziecko wchodzi w dorastanie, wtedy kończy się wychowanie. Nasze próby dyscyplinowania, kontrolowania i edukowania przestają działać. Dziecko coraz bardziej staje się siebie świadome i samodzielne, także w myśleniu o świecie. Formułuje swoje własne poglądy, krytycznie weryfikuje to, co słyszy, coraz więcej rozumie. Także my i nasze zachowanie podlegają przez niego weryfikacji. W jej efekcie, albo przyjmuje nasze wartości i chce z nami gadać, ale je odrzuca i szuka autorytetów i punktów odniesienia gdzieś indziej. Potrzebuje nas teraz bardziej do towarzyszenia mu w tej drodze stawania się sobą i oświetlania ciemnych zakamarków, niż by go dalej prowadzić za rękę. Świadomie wybiera, jak każdy z nas w relacji, kiedy może zaufać i się chce dzielić z nami sobą i swoim światem, a kiedy chce nas od niego oddzielić. I na początku, dopóki nie zbudujemy zaufania w nowej roli – rodzica nastolatka, raczej nas trzyma za drzwiami. 




 

Zaskoczenie.

Wiek dojrzewania jest rewolucją z perspektywy młodej dziewczyny czy chłopaka. Są zadziwieni tym, czego doświadczają, bo tego do tej pory nie znali lub nie przeżywali w takim natężeniu. Nowe reakcje,  nie zawsze pożądane zmiany, burzliwe emocje, widzenie i rozumienie więcej z otaczającego świata oraz związane z tym, nie zawsze przyjemne refleksje. Nastolatek jest tak zaskoczony, tym co się z nim dzieje, że milczy. Albo też cenzuruje to, co przed chwilą przeżył, uważając, że „o tym się nie mówi”. Czasem wybiera strategiczne milczenie – decyduje, że nie będzie rozmawiał o tym, co u niego z rodzicami, bo to zbyt ryzykowne.

 

Poczucie obcości.

Nastolatek patrząc na siebie w lustro i słysząc, co mówi, sam jest często zdziwiony. Tak bardzo się zmienia, wydaje się sam siebie nie poznawać. Z jednej strony widzi to samo swoje ciało, z drugie zmieniające się narządy płciowe, rosnące piersi, pojawiający się zarost. Widząc swoje odbicie, nie do końca się rozpoznaje, ma poczucie swego rodzaju obcości: „To ja, a jednak nie ja..”. Inaczej też doświadcza siebie wewnętrznie, raz jest w dziecięcej ekscytacji lub smutku, a raz w dorosłej zadumie i wglądzie. Obie te tożsamości: dziecięca i dorastająca nachodzą na siebie, co wywołuję zagubienie i poczucie pomieszania. To, oraz poczucie obcości są niemożliwe do wyrażenia słowami.

 

Zmęczenie. 

Nierzadko słyszymy od naszych dzieci, że są zmęczone i nie mają siły gadać. I nic dziwnego - w ich mózgach odbywa się totalna przebudowa. To tak, jakby latał szalony ogrodnik i przycinał neurony, które nie są używane, a te, które są w użyciu, przechodzą mielinizację, otaczając się grubszą osłonką mielinową, dzięki czemu szybciej i sprawniej przewodzą impulsy i sygnały między aksonami, co znacznie powiększa sprawność działania mózgu. Te wszystkie procesy konsumują dużo energii. Jednocześnie limbiczna część mózgu, a szczególnie ciało migdałowate są nadaktywne, co powoduje, że nastolatek jest hiper-reaktywny i bardzo emocjonalny. Bardziej czuje niż myśli, co więcej, te emocje nie dość, że są intensywne, to jeszcze się zmieniają dość dynamicznie. Więc tak naprawdę w naszych dorastających dzieciach przetaczają się burze emocjonalne, które je zalewają, przytłaczają i konfundują. A ponieważ nie sposób im czasem objąć tej złożoności, a tym bardziej jej wyrazić, to są w zagubieniu. Albo odrętwieniu. A czasem w szoku. Tak, czy inaczej zmęczenie intensywnością.

 

Brak zaufania.

Nierzadko nastolatek z nami nie rozmawia, bo nie wierzy, że to, co powie zostanie potraktowane poważnie, z szacunkiem i wzięte pod uwagę. Szczególnie jeśli doświadcza instrumentalnego, lewopółkulowego języka i to, co słyszy to instrukcje, oceny, oczekiwania i żądania. Im więcej tego jest, tym bardziej traci nadzieję na porozumienie i wycofuje się z relacji, albo walczy o siebie, kiedy jest mu coś narzucane, czy w inny sposób cierpi jego rodząca się podmiotowość i autonomia.





  Jak usłyszeć, czego nastolatki nie mówią? Jak być w kontakcie, kiedy jest tak trudno o rezonans?

  • Nie napierać, tylko zrobić przestrzeń i być blisko. Dać znać, że jesteś gotowa/y posiedzieć razem w milczeniu lub wysłuchać. A potem włączyć cierpliwość. 

  •  Jak mówi, to nie pouczać, strofować czy doradzać, tylko po prostu słuchać z ciekawością.  

  • Być w kontakcie z intencją towarzyszenia, a nie wychowywania. Odzwierciedlić, powtórzyć, co młody powiedział swoimi słowami, spróbować zrozumieć, jak to jest być nim/nią i doświadczać ich życia.  

  • Uszanować ich potrzebę prywatności i nie robić śledztw czy dochodzeń, kiedy dziecko stawia granicę i chroni to, co dla niego intymne i delikatne. Ma prawo, jak każdy, do prywatności i własnej przestrzeni.

  • Uszanować prawo do tajemnicy i sekretów. Też je mamy. Każdy z nas ma w swojej psychice i jej ekspresji mniejszy lub większy obszar, który skrywa za fasadą. Chronimy się w ten sposób przed wstydem, zmniejszamy ryzyko utraty twarzy, wyśmiania czy wyszydzenia. Nastolatki szczególnie są w swojej kruchości na to wrażliwe. 

  • Okazywać zrozumienie i empatię dla ich stanów zagubienia, dezorientacji czy chaosu wewnętrznego. Uznać ten stan i pomóc im nazwać przeżywane emocje, aby tym samym pomóc je uspokoić. „Jesteś milczący, bo trudno Ci jest ogarnąć to wszystko, co się w Tobie dzieje?”, „Nic nie mówisz, bo czujesz się przytłoczony i nie znajdujesz słów?”

Jeśli uszanujemy milczenie naszych dorastających dzieci i pomożemy im oswoić się z tym, co przeżywają, zrozumieć co się z nimi dzieje, a przede wszystkim radzić sobie z intensywnością emocjonalną, dezorientacją i szokiem związanym z doświadczanymi przemianami, łatwiej im i nam będzie przejść przez ten czas, wzmocnią się więzy, a z czasem powrócą rozmowy i bycie ze sobą w kontakcie i przepływie.

Zapraszamy na kolejną edycję warsztatu DORASTAĆ Z NASTOLATKIEM 11-12 listopada 2020. Będą to dwa dni praktyki i wzmacniania siebie w roli rodzica młodego człowieka, oparte na sprawdzonych narzędziach Porozumienia bez Przemocy, teorii przywiązania i wiedzy z zakresu neurobiologii (zmiany w mózgach nastolatków i ich konsekwencje dla budowanie relacji). Serdecznie zapraszamy!

Zapisy poprzez naszego bloga: tutaj