W miarę jak w naszych relacjach z nastoletnimi dziećmi przestają działać sprawdzone metody wychowawcze i znane sposoby dogadywania się, pojawia się niepokój, potem zagubienie, aż wreszcie poczucie, że grunt zaczyna nam się usuwać spod nóg. Tym bardziej, im mniej skuteczne okazują się te stosowane dotychczas sposoby i im częściej zaczynamy czuć, że tracimy kontrolę nad dzieckiem, a w to miejsce pojawiają się kłótnie i afery. Wtedy często w poczuciu frustracji i bezradności zaczynamy napierać jeszcze bardziej, stosować kary i sankcję, rozliczać i zabraniać. A to tylko zaognia i tak już napięte relacje, zaczyna się zimna wojna. Tracimy kontakt z dzieckiem, coraz częściej natykamy się na zamknięte drzwi, na pytanie „Co słychać” odpowiada nam milczenie, albo „Nic” lub w końcu słyszymy „To nie Twoja sprawa”.
Najwięcej emocji pojawia się wokół nakazów i zakazów, bo one najbardziej dotykają rosnące poczucie podmiotowości nastolatka, stąd wzbudzają najżywsze reakcje u młodych. W rodzącej się potrzebie samostanowienia i sprawczości chcą sami o sobie decydować, a przynajmniej mieć prawo do wpływania na to, co ich dotyczy. A to zmienia układ sił. Już nie jest tak, że ja matka czy ojciec mówię „Bądź z powrotem o 19.00” i tak się dzieje, tylko zaczynają się negocjacje „A dlaczego nie o 20.00 jak wszyscy?”, „Będę 19.30, wciąż jest jasno” czy wręcz „Będę, kiedy będę”.
Nastolatek potrzebuje się nam sprzeciwiać, by móc samemu się potwierdzić. Potrzebuje podejmować inne niż my decyzje, aby budować swoją autonomię i wyodrębniać się. A może się sprzeciwiać tylko wtedy, gdy my rodzice mu w tym pomożemy, okazując zrozumienie i przyjmując to jako naturalny element dorastania. Co to tak naprawdę znaczy? To postawa otwartości i przyzwolenia. Dopuszczenia tego sprzeciwu i zaciekawiania się, skąd on pochodzi, z jakich motywacji i potrzeb. Akceptować, nie znaczy aprobować. Możemy rozumieć, że nasze dorastające dziecko ma inny punkt widzenia na dany temat lub chce zrobić kompletnie coś innego, niż byśmy sobie życzyli. I jednocześnie się z tym nie zgadzać, mieć swoje odmienne zdanie i go prezentować. I tu jest miejsce na nasz sprzeciw.
Jeśli na przykład nastolatek zwraca się do siostry w sposób, który uznajemy za obraźliwy, potrzebujemy wyrazić sprzeciw, odwołując się do potrzeby szacunku lub zasad panujących w rodzinie. Jeśli spędza cały dzień przed komputerem lub smartfonem, to ważne jest, aby wiedział co nas w tym niepokoi lub i gdzie są nasze granice.
Bo nasza rola zmienia się z wychowawcy na ‘sparring partnera’, powtarzając za Jesperem Juul’em. Polega ona na troskliwym i pełnym miłości przewodnictwie opartym na szacunku i empatycznym dialogu oraz szczerym zainteresowaniu tym, co się dzieje w świecie naszego dorastającego młodego człowieka, a także stawianiu wyzwań.Potrzebuje on zrozumienia dla młodzieńczej potrzeby wyodrębniania się, eksperymentowania i szukania wrażeń oraz towarzyszenia mu w tym poprzez pokazywanie ryzyk i potencjalnych pułapek czy niebezpieczeństw, których sam w swojej nastoletniej hiperracjonalności nie dostrzega. Potrzebuje od nas informacji zwrotnej na temat swojego zachowania i swoich wyborów oraz naszych opinii, które może wziąć pod uwagę w podejmowanych przez siebie decyzjach. To niekoniecznie znaczy, że nas posłucha. Zrobi, co będzie uważał, ale ważne jest, aby wiedział, jakie jest stanowisko rodzica względem danego tematu, bo to sprawia, że nie czuje się sam w tej decyzji, nawet jeśli sam ją podejmuje. Nie czuje się samotny i opuszczony.
Nie chodzi więc o zgadzanie się bez szemrania na to, że dziecko się nam przeciwstawia. To rodzi bowiem ryzyko, że osobowość nastolatka się nie ukształtuje. Poczucie, że mu wszystko wolno wywoła raczej chaos, dezorientację i poczucie opuszczenia.
Sprzeciw jest mu potrzebny, i jednocześnie go przeraża.
Jeśli nie pozwalamy na sprzeciw upatrując w nim naruszenie naszego matczynego czy ojcowskiego autorytetu, grozi to tym, że zaczniemy poprzez zakazy tłamsić nastolatka, czy poprzez słowa krytyki czy potępienia łamać jego kształtujący się charakter. Wtedy nigdy nie ośmieli się przeciwstawić słowami, ale z poczucia ogromnej frustracji i wewnętrznej niezgody zacznie wyrażać sprzeciw czynami, wchodząc na przykład w zachowania buntownicze czy autodestrukcyjne. Obróci się to przeciw niemu. Będzie się ranił słowami czy w inny sposób wyrażał agresję, być może się okaleczał.
Ważne więc, aby było w naszych relacjach miejsce na sprzeciw. Po obu stronach. Wyrażany z szacunkiem i poszanowaniem godności oraz prawa do własnego zdania. Oprawiony argumentami, odwołującymi się do potrzeb, wartości czy doświadczeń. W bezpiecznej i akceptującej przestrzeni, którą zbudujemy w relacji z naszym nastolatkiem. To pozwoli mu wzrastać i budować swoją tożsamość dorosłego, odpowiedzialnego za siebie człowieka oraz wpłynie wzmacniająco na nasze transformujące się relacje.
Już niebawem zapraszamy na kolejną edycję warsztatów DORASTAĆ Z NASTOLATKIEM. Będą to dwa dni praktyki i wzmacniania siebie w roli rodzica młodego człowieka, oparte na sprawdzonych narzędziach Porozumienia bez Przemocy, teorii przywiązania i wiedzy z zakresu neurobiologii (zmiany w mózgach nastolatków i ich konsekwencje dla budowanie relacji). Serdecznie zapraszamy!
Zapisy poprzez naszego bloga: tutaj
Zapisy poprzez naszego bloga: tutaj
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz