środa, 13 listopada 2019

Skąd się biorą erupcje złości u nastolatków i jak sobie z nimi radzić?

Autorki: Aneta Stępień-Proszewska i Joanna Berendt

Na pierwszą część pytania można odpowiedzieć jednym słowem: z bezsilności. Będzie ono opisywało zarówno jeden z dominujących stanów emocjonalnych, jakim podlegają nastolatki, jak i odwoływało się do mechanizmu powstawania złości.
Złość jest bowiem stanem emocjonalnym II  rzędu, którego doświadczamy wtedy, gdy do którejś emocji I rzędu, takich jak gniew, frustracja, smutek, strach czy poczucie krzywdy dołączy bezsilność lub bezradność lub niemoc (wg koncepcji ACT – Terapii Akceptacji i Zaangażowania). A tej nastolatki doświadczają często, z wielu powodów. 
Po pierwsze przechodzą fundamentalną wewnętrzną rewolucję swojego ustroju – przeobraża się ciało, począwszy od widocznych zmian fizycznych, poprzez intensywnie działające hormony i budzącą się seksualność, aż po przebudowę mózgu i związane z tym wahania nastrojów i zwiększoną emocjonalność. Te zmiany wywołują u nich często zaskoczenie, czasem pomieszanie i dezorientację, nierzadko zawstydzenie, czy wręcz niechęć. Jednocześnie, jako że doświadczają tego wszystkiego po raz pierwszy, to jest to dla nich z perspektywy wewnętrznych przeżyć mocno nieprzewidywalne. Często bywają zagubieni, nie rozumieją, co się z nimi dzieje, przepełniają ich emocje, z którymi nie potrafią sobie poradzić i wchodzą w bezsilność. A ta, domieszana do zagubienia lub frustracji, jak iskra wzbudza złość.
Ponadto zmienia się ich świat wewnętrzny i to, co jest dla nich ważne. Wychodzą z dziecięcej zależności od nas rodziców i powoli odklejają się od gniazda rodzinnego. Coraz bardziej identyfikują się ze swoimi rówieśnikami, chcą z nimi spędzać czas, znajdują tam bezpieczną przystań i przyjaciół, którzy towarzyszą im w trudnym okresie zmian. Mniej potrzebują ochrony i troski, którą im dotychczas zapewnialiśmy,  a bardziej zaufania, autonomii i samostanowienia, które są kluczowe, aby poznawać świat, w którym przyjdzie im samodzielnie żyć, sprawdzać siebie i swoje możliwości oraz budować swoje poczucie sprawczości. Dlatego upominają się o te potrzeby  i chcą od nas zaufania i coraz większej wolności. Jeżeli nie mamy świadomości i zrozumienia dla rozwojowego charakteru tych przemian i stwarzamy przeszkody na drodze do ich realizacji, to naszymi zakazami i reakcjami wywołujemy w młodych gniew, do którego w miarę utrzymywania się naszego oporu dołącza niemoc i wulkan złości wypala. Jeśli sytuacja jest intensywna to nastolatek ‘bucha’ wściekłością, a w krańcowych przypadkach, kiedy poczucie bezsilności i niemocy narasta, może pojawić się też furia.






Ze złością trudno jest walczyć, jeszcze ciężej ją wyciszyć. Jest bowiem aktywnym stanem pobudzenia emocjonalnego, spowodowanym przez reakcję układu limbicznego, który trwa od 7 do 25 minut. W tym czasie nasza kora przedczołowa, odpowiedzialna za świadome i racjonalne myślenie, analizowanie sytuacji i wyciąganie wniosków, jest odłączona i żadne próby rozmowy, upominanie czy uciszanie nie odniosą rezultatu w tym czasie, bo „wewnętrzy gad” się obudził i szaleje (za emocje pierwotne odpowiedzialna jest część mózgu, zwana mózgiem gadzim ;-)). Złość jest, w odróżnieniu od zimnego i pasywnego gniewu, emocją gorącą i energetyczną, która jak lawa potrzebuje właśnie tych 7 do 25 minut, żeby wybuchnąć i ostygnąć. Jeśli nie wybuchnie, czyli nie zostanie wyrażona na zewnątrz (na przykład dlatego, że nie ma na nią przyzwolenia w rodzinie), to zostaje z tym samym impetem ‘wepchana’ w trzewia, co nie pomaga i wywołuje z czasem reakcje somatyczne jak bóle brzucha. 



Dlatego warto jest pozwolić nastolatkowi wyrazić złość w sposób nie przekraczający naszych, czy innych członków rodziny, granic. Uspokoić go może uznanie tego stanu i nazwanie emocji, ale co do zasady, to trzeba po prostu te kilka do kilkunastu minut odczekać, aż złość opadnie i przeistoczy się znowu w gniew czy frustrację, bo z tymi emocjami już możemy sobie poradzić.
Zgodnie z taoistycznym powiedzeniem „Witaj gniewie, co przynosisz?”, gniew jest sygnałem, że ktoś naruszył granicę lub coś zagraża ważnej wartości lub potrzebie naszego dorastającego człowieka. Gniew daje o sobie znać najczęściej w jednej z trzech sytuacji:
  1. Kiedy naruszone jest poczucie godności lub poczucie własnej wartości, najczęściej gdy nastolatek słyszy coś, co uznaje za umniejszające, obraźliwe lub zawstydzające.
  2. Kiedy potrzeba autonomii i niezależności jest sfrustrowana, czyli np. kiedy dopytujemy o oceny, nie pozwalamy wyjść z domu spotkać się z przyjaciółmi lub decydujemy za młodego, jakie spodnie mu kupić.
  3. Gniew stoi także na straży sprawiedliwości. Pojawia się na przykład wtedy, gdy dziecko ma poczucie, że jest niesłusznie oskarżane, lub gdy uważa, że podział obowiązków domowych między nim a rodzeństwem jest nierówny lub gdy przywileje są nierówno rozdzielane, np. pozwalamy na coś starszemu dziecku, a młodszemu nie.
Koło ratunkowe, jakie możemy dziecku (i sobie) rzucić, kiedy jest w gniewie, to danie mu empatii poprzez próbę zgadnięcia o co chodzi, nazywając uczucia i potrzeby.
Możemy więc spytać, w zależności od kontekstu:
„Denerwujesz się jak nie zgadzam się na twoje wyjście z domu o tej porze, bo bardzo ci zależy, aby spotkać się dziś jeszcze z kolegami?”
lub „Irytujesz się, kiedy pytam czy ogarnęłaś lekcje, bo chcesz sama decydować o swojej nauce?”
albo „Wkurzasz się, gdy proszę abyś wyszedł z psem bo już dzisiaj byłeś z Melą i chcesz równego podziału obowiązków w domu?”.
Jeśli twoje  pytanie empatyczne jest trafione, to najlepszym dowodem na to będzie uspokojenie rozgniewanej istoty, co zobaczysz zarówno w reakcji werbalnej: „No tak!” lub „Dokładnie!” albo „Mniej więcej o to chodzi”, jak i w młodym ciele, które się wtedy zazwyczaj rozluźnia. Warto próbować! To bardzo potrzebne wsparcie, jakie możesz dać swojemu dorastającemu dziecku w okresie, kiedy czuje się najbardziej pogubione, zdezorientowane i bezradne.

Okazanie empatii nastolatkowi czyli docieranie do uczuć i potrzeb młodego człowieka wcale nie oznacza, że zgadzamy się na to, czego chce. Proponowane przez młodych (a nieraz nie proponowane, ale oczekiwane czy żądane) rozwiązania mogą nam nie pasować. Dzięki empatii odchodzimy od konkretnych rozwiązań, które w Porozumieniu bez Przemocy nazywamy strategiami, i sięgamy do uniwersalnych ludzkich potrzeb. Co więcej odchodzimy od walki i działania w paradygmacie stawiania na swoim czy udowadniania racji, na rzecz zatrzymania się i zwrócenia się ku relacji i kontaktowi. Gdy pokażemy nastolatkowi, że to co mówi szanujemy, co więcej, że mamy uważność na jego potrzeby i jednocześnie ważne jest dla nas wzięcie naszych potrzeb pod uwagę, powstanie przestrzeń zapraszająca do szukania rozwiązania „win-win”. Nie zawsze to jest proste i nie zawsze od razu działa. Młodzi ludzie mają bowiem w kontaktach z dorosłymi wiele doświadczeń, gdy ich potrzeby nie były brane pod uwagę, a dorośli chcieli postawić na swoim za wszelką cenę, wykorzystując rolę, władzę, autorytet (choćby w szkole, lecz nieraz i my rodzice robimy to we wcześniejszych latach życia dziecka). I teraz, gdy zapraszamy nastolatka do przestrzeni dialogu i szukania rozwiązań uwzgledniających i potrzeby jego i nasze, trudno mu zaufać, że to, co dla niego ważne naprawdę jest widziane i brane pod uwagę. Ten proces wymaga czasu i wzajemnego pokazywania sobie, że w szukaniu rozwiązań jesteśmy partnerami i chcemy znaleźć takie, które uwzględni obie strony, a nie postawić na tym, co ważne dla rodzica.

Najbliższy warsztat o budowaniu relacji z nastolatkami w oparciu o Porozumienie bez Przemocy 11-12.11.2020 w Warszawie. Więcej szczegółów i zapisy tutaj.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz