Autorki: Joanna Berendt i Aneta Stępień-Proszewska
Jedną z istotnie irytujących nas - rodziców cech nastolatków, która zaczyna się wyraźnie manifestować w okresie, kiedy latorośl zaczyna dorastać i demonstrować nowe zachowania, jest maksymalne skupienie na sobie. Ja, moje, mnie, o mnie, przy mnie – moje jest najważniejsze i chcę, by było po mojemu – wypowiadane wprost lub ukryte, zamaskowane, niewypowiedziane, a przejawiające się w działaniu.
Bywają dni, a nawet dłuższe okresy, kiedy nastolatek spędza większość czasu w swoim pokoju, zajęty swoimi sprawami. Wychyla stamtąd głowę tylko wtedy, gdy jest głodny lub czegoś od nas chce. Odmawia uczestnictwa we wspólnych wyjściach, spacerach czy wydarzeniach rodzinnych, nie reaguje na prośby o pomoc w obowiązkach domowych, mało obchodzi go to, co słychać u pozostałych domowników. Tym, co mówi i jak się zachowuje robi wrażenie osoby, którą obchodzi tylko lub głównie ona sama. Lub też zamyka się w hermetycznym własnym świecie. Na szczęście nie na zawsze, lecz na chwilę, tylko te chwile niejednokrotnie trwają dłużej niż rodzic jest gotów przyjąć. Wówczas pojawiają się napięcia w relacji, a w głowie rodzica może rozkręcać się z chwili na chwilę wewnętrzy teatr mentalny, brzmiący choćby tak: „No, teraz to już naprawdę przesadza…”, „Nawet w hotelu goście mówią więcej do obsługi, tak nie może już dłużej być…”, „Muszę jakoś zareagować, zachowuje się, jakby świat poza nią przestał istnieć..”
Bardzo często nastolatek także „zapomina,” na co się z rodzicami czy innymi domownikami umówił, nie robi tego, co powiedział, że zrobi. Także nauczyciele narzekają, że młodzi koncentrują się na sobie, nie widzą i nie doceniają wysiłków nauczycieli oraz zachowują się w ich odbiorze lekceważąco. Na próby zwrócenia uwagi reagują często zdziwieniem, że w ogóle czegokolwiek ktoś od nich chce lub oburzają się, że dorośli się bezpodstawnie czepiają. Szokuje nas to i boli. Trudno rozpoznać swoje dziecka w tych zachowaniach. Odnosimy wrażenie, że zaszło jakieś nieporozumienie, w wyniku którego nasze towarzyskie, empatyczne i współpracujące dotychczas dziecko przepoczwarzyło się w odludka i egocentryka.
Odpowiedzią na takie wyzwania rodzicielskie jest empatia dla siebie, budowanie chwila po chwili kontaktu ze sobą. Gdy się wściekamy jako rodzice, gdy ogarnia nas zdziwienie czy szok w reakcji na zachowania dorastającego dziecka czy jego słowa, zatrzymajmy się, by zobaczyć co dokładnie się w nas w tych sytuacjach dzieje:
èJak w danym momencie reaguje nasze ciało? (gdzie jest spiętę, gdzie czujemy przypływ energii, gdzie ucisk itp.)
èZauważmy myśli i oceny pojawiające w naszej głowie. Ten teatr mentalny może nie oddaje całkowicie i obiektywnie rzeczywistości, ale jest bardzo ważną informacją o tym, co w danej chwili jest dla nas ważne, za czym tęskni nasze serce.
èZauważywszy myśli, poszukajmy o jakich ważnych potrzebach one nam przypominają - może to być potrzeba kontaktu, potrzeba bycia widzianym i uwzględnianym, może chodzi o wzajemność, być może o troskę i pewność, że poprzez nasze działania przyczyniamy się do wychowania wrażliwego i empatycznego młodego człowieka.
Tyle ważnych jakości, o które chcemy zadbać i o których przypominają nam nasze myśli, również te: „No chyba go za chwilę uduszę…”
To, czego w tym wieku nastolatek najbardziej potrzebuje to zrozumienia, że jego zachowanie nie wynika ze złej woli czy egoizmu, tylko z psychologii ewolucyjnej i specyfiki dojrzewającego mózgu. Niedojrzałość kory przedczołowej wyjaśnia, dlaczego dorastający chłopcy i dziewczyny zawsze nie liczą się z tym, że ich zachowanie może być naprawdę trudne dla rodziców czy nauczycieli. To właśnie ten obszar mózgu odpowiada także za świadomość cudzych uczuć. Neurolodzy z University College w Londynie pod kierunkiem dr Sarah-Jayne Blakemoresprawdzili, na ile niedojrzałość tej części kory mózgowej przeszkadza empatii u nastolatków. Zadawali im pytania wymagające rozumienia emocji innych (np. „Jak czułby się człowiek, którego nie zaprosiłbyś na przyjęcie?”) i patrzyli, jak szybko chłopcy i dziewczęta udzielą na nie odpowiedzi. Młodzi robili to o wiele wolniej od dorosłych – na przeanalizowanie, jak czują się inne osoby w niemiłej dla nich sytuacji, niedojrzała kora przedczołowa potrzebuje kilkakrotnie więcej czasu, twierdzą autorzy badań.
Ważne, abyśmy jako rodzice mieli tę świadomość i umieli zobaczyć w naszym nastolatku człowieka, który dopiero dorasta i którego układ nerwowy jest jeszcze w fazie rozwoju. Nieraz pogubionego. Nieraz niepewnego. A nieraz tak pewnego siebie i skupionego na swoich młodzieńczych rozterkach, że zapomina o innych. A innym razem z kolei wrażliwego, skłonnego do pomocy i gotowego zrobić nam herbatę i porozmawiać, jak nam minął dzień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz